Artykuły dla rodziców

Artykuły dla rodziców

Czym są dla dzieci święta?

Czym są dla dzieci święta?

Święta Bożego Narodzenia od lat są wpisane w kalendarz każdej polskiej rodziny. To tradycja, w której wzrastaliśmy, którą pielęgnujemy i w specyficzny dla siebie sposób przekazujemy z pokolenia na pokolenie. Niezależnie od tego, czy jesteśmy wierzący, czy też nie, jest to czas magiczny, niezwykły, zdecydowanie różniący się od innych dni. Dla jednych to okres wytężonej pracy, generalnych porządków w domu, w pracy czy też życiu. Dla innych chwila oddechu, którą należy wykorzystać jak najefektywniej, w zależności od upodobań, zaszywając się w domowym zaciszu, spotykając z rodziną, organizując wypad na narty, do SPA czy też zwiedzając interesujące miejsca.

A co o świętach myślą dzieci?

Zapytane: „Z czym kojarzą im się święta?” – maluchy najczęściej odpowiadają: „święta to prezenty”. Ktoś mógłby powiedzieć: „No cóż. Takie czasy, tylko kasa i prezenty się liczą!”. I tak prawdę mówiąc, coś w tym jest. Coraz częściej najważniejsze jest to, jakim jeździmy samochodem, jak duży posiadamy dom, gdzie spędzamy wakacje, ilu cyfrowa kwota widnieje na naszym koncie. To, jakim jesteśmy człowiekiem, jest sprawą drugorzędną, czasami zupełnie nieważną. Czy musi tak być? Czy takie wartości chcemy przekazać naszym dzieciom?

Co tak naprawdę jest najważniejsze?

Sięgnijmy pamięcią do dziecięcych lat. Na pewno pamiętamy ten niezwykły czas oczekiwania na święta. I chociaż każdy niecierpliwie czekał i nieustannie zastanawiał się, co znajdzie pod choinką, to dzisiaj, po latach, wcale nie te prezenty wspominamy najczęściej. Wyprawa z tatą po choinkę, robienie ozdób z rodzeństwem, pływający w wannie karp, panoszący się niczym król i rozbryzgujący wodę, gdy tylko chciało się go dotknąć, wypatrywanie pierwszej gwiazdki i czekanie do północy, aż nasz ukochany Burek przemówi do nas ludzkim głosem – właśnie to pamiętamy najlepiej. Ze wzruszeniem wspominamy wspólne dekorowanie choinki, nakrywanie do stołu, dzielenie się opłatkiem i łzy, które ukradkiem ocierała mama. Co więc zrobić, aby nasze dzieci miały równie piękne wspomnienia?

Jak mądrze wykorzystać przedświąteczny czas?

Na pewno warto kultywować zwyczaje wyniesione z domu. Można pokusić się o wypracowanie własnych, takich, które pozwolą stworzyć magiczny, niepowtarzalny, charakterystyczny tylko dla naszej rodziny nastrój. Dobrze jest już od najmłodszych lat uczyć dzieci, że święta to przede wszystkim wspólnie spędzany czas, w którym prezenty są jedynie miłym dodatkiem. Jak to zrobić?

  • Zapoznaj dziecko z tradycją świąt Bożego Narodzenia.
    Dziecko chętniej będzie uczestniczyło w wydarzeniu, które rozumie. Warto więc opowiedzieć mu o narodzinach Jezusa i działalności Świętego Mikołaja. Wyjaśnić, po co ubieramy choinkę, dlaczego pod obrus wkładamy siano, co symbolizuje opłatek i dla kogo stawiamy na stole dodatkowe nakrycie.

  • Zaangażuj dziecko w przygotowania.
    Bycie jedynie obserwatorem niekoniecznie jest interesujące. Szczególnie dotyczy to dzieci, które, aby coś zrozumieć, muszą czynnie w tym uczestniczyć i być zaangażowane emocjonalnie. Dlatego jeżeli chcemy, aby nasze pociechy odczuły wyjątkowość świąt, stwórzmy im okazję do aktywnego udziału w przedświątecznych przygotowaniach. Zadbajmy o to, aby poczuły się współodpowiedzialnymi organizatorami, których udział w tym przedsięwzięciu jest równie ważny, jak pozostałych członków rodziny. Oczywiście planując działania, weźmy pod uwagę wiek i możliwości dziecka, tak aby odpowiednio dostosować rodzaj i zakres prac. W co więc możemy zaangażować nasze pociechy?
  1. Porządki – ktoś powie: – „Nuda! Żadne dziecko nie chce się tym zajmować. Trudno zmusić je nawet do zrobienia porządku na swoim biurku, a co dopiero mówić o sprzątaniu całego mieszkania!”, i jest w tym wiele prawdy. Jak więc postąpić? Co więc zrobić, aby nudne sprzątanie zamieniło się w atrakcyjne przedświąteczne porządki? Powierz dziecku do wykonania ważne zadanie. Nadzoruj, ale... pozostaw odrobinę swobody. Obdarz dziecko zaufaniem, pozwalając, aby nauczyło się nowych rzeczy. Niech będzie to również okazja do pobycia w twojej obecności. Pozwoli to na pogłębianie więzi emocjonalnej i budowanie świątecznej atmosfery.

  2. Ubieranie choinki – to jedna z czynności, na którą każde dziecko czeka z niecierpliwością. Zanim jednak przystąpimy do dekorowania świątecznego drzewka, warto pokusić się o własnoręczne wykonanie ozdób. Wspólne wycinanie gwiazdek, klejenie łańcucha z papieru, robienie aniołków, to zajęcia równie przyjemne jak i rozwojowe.

  3. Świąteczne pierniki – to zadanie, z którym dzieci poradzą sobie z łatwością. Możesz powierzyć im wycinanie pierników, lukrowanie, czy też ozdabianie według własnego pomysłu.

  4. Nakrywanie do stołu – może stać się świetną okazją do tego, by nauczyć dziecko tej umiejętności. Nawet maluch poradzi sobie z układaniem sztućców, serwetek, rozmieszczaniem ozdób na stole, a włożenie siana pod obrus i przygotowanie pustego miejsca dla zbłąkanego wędrowca będzie kolejną okazją do zapoznania z tradycjami świątecznymi.

  5. Świąteczne życzenia – składanie życzeń nie jest wcale takie proste, jakby się mogło wydawać. Jeżeli chcemy, aby nasze dziecko potrafiło złożyć „życzenia od serca”, a nie tylko: „Zdrowia, szczęścia, pomyślności…”, pomóżmy mu się do tego przygotować. Sprawę mogą ułatwić własnoręcznie wykonane kartki świąteczne, które jednocześnie pokażą dziecku inną formę wysyłania życzeń niż sms-y czy maile wysyłane z Internetu, tak popularne w dzisiejszych czasach.

  6. Własnoręcznie przygotowane prezenty – to świetna okazja, aby nauczyć dziecko, że prezenty wykonane samodzielnie są bardziej wartościowe, niż te kupione w sklepie. Pomóż dziecku w wyszukaniu pomysłów i zgromadzeniu potrzebnych materiałów.
  • Naucz dziecko dzielić się z innymi.
    Wykorzystaj przedświąteczny czas, by uwrażliwić swoje dziecko na los innych, nauczyć je empatii i współczucia. Porozmawiaj z nim o dzieciach, których rodziców nie stać na prezenty. Zachęć dziecko do podzielenia się tym, co ma. Pozwól mu zdecydować, co chce podarować.

    Co jeszcze możesz zrobić dla swojego dziecka?

  • Bądź dla niego wzorem
    Dzieci uczą się przez obserwację i naśladownictwo. Szczególnym wzorcem są dla nich rodzice. Jeżeli chcemy, aby nasze dziecko dostało odpowiednie wzorce, zadbajmy o swoje zachowanie. Cieszmy się swoją obecnością, unikajmy nieporozumień i kłótni, bądźmy dla siebie mili. Przywróćmy świętom Bożego Narodzenia magię i czar z czasów naszego dzieciństwa.

  • Zamiast drogiego prezentu podarujmy naszemu dziecku:

uściski i pocałunki – nigdy nie jest ich wiele,
nasze kolana – najlepsze miejsce do rozmów, wspólnego czytania, opowiadania,
wspólne posiłki – pozwalają poczuć domowe ciepło i skupić się na sobie nawzajem,
czas – bezcenny dar pozwalający poczuć się ważnym,
poczucie humoru – pozwala zrelaksować się i wzmocnić rodzinne więzi.

Sztuka pocieszania

Sztuka pocieszania

Dodawanie dzieciom otuchy jest tak samo podstawowym elementem rodzicielstwa jak zapewnianie jedzenie; dziecko potrzebuje obu tych rzeczy do prawidłowego rozwoju. Pocieszanie jest sprawą naturalną, instynktowną- szybkie przytulenie, muśnięcie wargami, otarcie łez zwykle wystarcza, żeby maluch, który się właśnie potknął, podreptał szczęśliwy dalej. Ale czasem „podmuchać” nie wystarczy. Potrzeba więcej wysiłku i czasu, żeby pocieszyć dziecko, zwłaszcza gdy rośnie i jego natura staje się bardziej złożona.

  • Musisz zdawać sobie sprawę ze swojej siły. W oczach kilkulatka jesteś wszechmocny - Twój kochający dotyk i uspokajające słowa mają ogromną moc. Kiedy otoczysz malca swoimi ramionami i wypowiesz magiczne słowa ”wszystko będzie w porządku”, dziecko na pewno poczuje się lepiej. Pocieszenie, które możesz zaoferować swojemu dziecku, jest najlepszym lekarstwem na ból fizyczny i psychiczny.

  • Bądź spokojną wyspą na wzburzonym oceanie… Jeśli na codzienne potknięcia zareagujesz spokojnym „Bach. Nic się nie stało”, dziecko też uzna, że nic się nie stało. Nic tak nie przeraża dziecka jak wystraszeni rodzice, nic tak nie niepokoi jak zdenerwowani rodzice. Chociaż więc nieraz dotkliwie odczuwasz ból swojego dziecka, nie okazuj tego zbyt mocno.

  • ….ale nie udawaj, że nie widzisz sztormu. Chociaż nie należy się rozklejać nad każdym draśnięciem, nie wolno też zupełnie ignorować bólu dziecka, zwłaszcza jeśli jest to ból natury emocjonalnej. Wszystkim nam potrzebna jest świadomość, że jest ktoś kogo interesują nasze uczucia. Jeśli wszystkie problemy zbywasz słowami „ Nic się nie stało. Wszystko jest w najlepszym porządku”, to znaczy, że nie dbasz o jego uczucia.

  • Bezwarunkowo pocieszaj. Nawet jeśli zachowanie dziecka było nieznośne, w razie skaleczenia trzeba je koniecznie pocieszyć. Pociesz je nawet jeśli właśnie spadło z krzesła, na które zabroniłaś mu przed chwilą wchodzić.

  • Wysłuchaj i pozwól się wypłakać. Rana duchowa często wymaga tyle samo pocieszenia co rana zadana ciału. Zachęć dziecko, by z Tobą porozmawiało o tym co się stało („Wyglądasz na zmartwioną, czy coś się stało?).

  • Wysłuchaj, ale powstrzymaj się od kazań. Zranione fizycznie lub emocjonalnie dziecko potrzebuje, żeby go wysłuchać, dostrzec stan ducha, pocieszyć i okazać zrozumienie. Jednak na pewno nie potrzebuje wykładów, krytyki i słów w rodzaju: :”A nie mówiłam”. Strzeż się jednak przed okazywaniem  zbyt wielkiej sympatii- przesadzając możesz wychować niesamodzielnego mazgaja, który uwielbia się umartwiać.

  • Nie przypisuj nikomu winy. Oskarżycielski ton (”Gdybyś nie zostawił tego samochodziku na środku podłogi, tobyś się nie wywrócił”) nie pocieszy i niczego nie nauczy. Lepiej powiedzieć „Zastanówmy się dlaczego się przewróciłeś”. Jeśli dziecko odpowie „Przewróciłem się o samochodzik”, możesz powiedzieć „A co trzeba zrobić, aby to się więcej nie stało?”

  • Nie przesadzaj. Jeśli Twoje dziecko wyrzuciło ciężarówkę przez okno, a ona się roztrzaskała, powiedz: „Tak mi przykro, że Twoja ciężarówka się roztrzaskała”. Nie pędź jednak do sklepu, żeby natychmiast kupić mu nową. Jeśli nie pozwolisz swojemu dziecku uczyć się na błędach, to będzie je stale powtarzać.


    Arlene Eisenberg, Heidi E.Murkoff, Sandee E.Hathaway B.S.N.

Małe co nieco o…. lodach

Małe co nieco o…. lodach

 

Lody – zima

Głównym argumentem, podawanym przez lekarzy na potwierdzenie tezy, że lody nie są tak szkodliwe zimą jak latem, jest zmiana temperatury. Otóż człowiek latem wdycha ciepłe powietrze, a jego organizm - w tym gardło - jest rozgrzane. Naturalne jest to, że chce się wówczas schłodzić. Jednak wtedy niesie to za sobą fatalne skutki. Po zimnym lodzie nasze wcześniej rozgrzane, a teraz gwałtownie schłodzone gardło narażone jest znowu na kontakt z gorącym powietrzem i przeziębienie gotowe. Zimą nie ma takiego zagrożenia. Lody mogą okazać się ciekawą alternatywą dla ciepłych przekąsek.

 

Lody - choroba

Podobne zadziwiające, ale bardzo skuteczne jest zalecenie lekarzy, zachęcających do jedzenia lodów podczas choroby. Jeżeli mamy obrzęk gardła to zjedzenie loda - powolne i ostrożne - może tylko złagodzić opuchliznę i pomóc uśmierzyć ból. Na dodatek zaszkodzi wirusom lub bakteriom atakującym nasze gardło - zarówno jedne, jak i drugie do szkodliwego dla nas rozwoju i rozmnażania się potrzebują ciepła. Chłodzenie lodami bardzo im nie służy i skraca przez to czas trwania choroby!

  • Kiedy do menu dziecka można wprowadzić lody?
    Zgodnie z zaleceniami dzieci mogą jeść lody od ok. 2 roku życia. Mimo, iż lody możemy zaliczyć do grupy słodyczy, to mają one wiele zalet, które powodują że ich jedzenie nie jest takie złe. Przede wszystkim lody zrobione są często z mleka lub śmietany, a więc są świetnym źródłem wapnia, jeśli podasz je z owocami, staną się wspaniałym pełnowartościowym deserem.

  • Czy lody mogą zastąpić posiłek?
    Jeśli zaserwujesz dziecku lody w ciągu dnia, to powinny one stanowić jeden z pięciu posiłków np. podwieczorek (deser) po obiedzie. Nie powinniśmy traktować lodów jako dodatkowego posiłku pomiędzy głównymi posiłkami, bo wtedy łatwo o nadmierne spożycie energii, co w prostej linii prowadzi do nadwagi lub otyłości.

  • Czy lody są wysokokaloryczne? Lody nie są tak kaloryczne, jak się przyjęło o nich sadzić, w zasadzie są najmniej kaloryczne spośród słodyczy. Mała gałka lodów to ok. 40 kcal, tradycyjny lód na patyku w czekoladzie to ok. 150 kcal. Możesz zamiast podawać gotowe lody zrobić je sama, używając do ich przygotowania produktów z mniejszą zawartością tłuszczu.

  • Czy niezjedzone lody można ponownie zamrozić?
    Jeśli lody się roztopiły to nie wolno ich ponownie zamrażać. Obniżenie temperatury produktu sprzyja przedostaniu się do niego bakterii.

  • Czy jedząc lody można się przeziębić?
    Samo jedzenie lodów nie powoduje przeziębienia, aby wystąpiło przeziębienie potrzebne są wirusy. Prawdą jest, że jedzenie lodów podczas upalanych dni sprzyja przeziębieniom, bo nagłe schłodzenie organizmu obniża odporność i wirusom łatwiej jest zaatakować. Także mitem jest, że jedzenie lodów w zimie jest niezdrowe, bo właśnie w zimie jedząc lody nie spowodujemy nagłej zmiany temperatury naszego ciała (gardła).

 

www.dziecirosna.pl

www.beszamel.se.pl

Czego Rodzic robić nie powinien, posyłając dziecko do przedszkola?

Czego Rodzic robić nie powinien, posyłając dziecko do przedszkola?

Bywa, że pójście do przedszkola nie tyle jest tak wielkim przeżyciem dla samego dziecka, ile dla jego rodziców . Nie ma się co dziwić – dla nich również jest to nowa sytuacja. Jednak czasami w przypływie emocji rodzice zachowują się w sposób, który całej tej sytuacji nie pomaga. Omówione poniżej kwestie po pierwsze utrudniają nam nauczycielom pracę, po drugie i co najważniejsze utrudniają waszym dzieciom adaptację w nowym miejscu.

 

ZATEM RODZICU CZEGO NIE NALEŻY ABSOLUTNIE ROBIĆ:

  • Nie płacz w obecności dziecka

Pożegnanie powinno być krótkie. Wystarczy mocno przytulić dziecko, szepnąć : „Miłej zabawy” i przekazać nauczycielce. Nawet gdy mocno przeżywasz ten moment– nie daj dziecku po sobie tego poznać. Musisz być zdecydowany, jeśli dziecko odczuje twoje obawy, samo zacznie się niepokoić. 

  • Nie składaj dziecku obietnic, których nie będziesz mógł dotrzymać

Wyznacznikiem czasu spędzanego przez dziecko w przedszkolu są posiłki. Dziecko na pewno poczuje się pewniej, jeśli poinformujesz je po którym posiłku zostanie odebrane i kto je odbierze. Jednak, jeśli nie jesteś pewny czy dzisiaj to ty zdążysz dziecko odebrać lub czy uda ci się zrobić to po obiedzie to nie obiecuj. W przeciwnym razie dziecko będzie czuło się zagubione, zdezorientowane i oszukane.

  • Nie wchodź z dzieckiem do sali/ nie zaglądaj do sali.

Rodzicu twoje dziecko musi nauczyć się samodzielności- to rola nauczyciela ,by wprowadzić dziecko do sali. Często w pierwszych dniach towarzyszy temu płacz dziecka, ale daj mu szansę! Nie zaglądaj po chwili do sali czy dziecko się już uspokoiło – to nie pomoże, gdy dziecko Cię ujrzy tylko pogorszysz sytuację.

  • Nie śledź nas podczas spacerów lub pobytu na placu zabaw

Czajenie się za budynkiem, za drzewem, by tylko zobaczyć jak sprawuje się twoje dziecko nie jest najlepszym pomysłem. Daj dziecku swobodę!

  • Nie strasz dziecka przedszkolem

Teksty typu: „W przedszkolu cię nauczą wszystko jeść. Tam nie będziesz wydziwiał”, „Jak będziesz niegrzeczny zaprowadzę cię do przedszkola. Tam się nauczysz dyscypliny” są nie do pomyślenia. Wyobrażenia Twojego dziecka na temat przedszkola, o którym mu opowiadasz sprawią, że nie będzie tam chodziło chętnie.

  • Nie rezygnuj z przedszkola po pierwszych dniach.

Pierwsze dni są trudne? Dziecko przeżywa kryzys? Już od rana płacz, a w szatni wręcz szał? To naprawdę zachowania, które początkowo często się zdarzają. Ale cierpliwość robi swoje. Najtrudniejsze jest rozstanie z rodzicem, gdy dziecko wejdzie do sali chwilę popłacze i widząc zabawę innych dzieci, zachęcane do wspólnych zabaw przez nauczycielkę w większości przypadków uspokaja się.

  • Nie rób dziecku „wolnego” od przedszkola

Szczególnie w początkowej fazie, jeśli nie jest to spowodowane chorobą dziecka, takie działania są niewskazane! Tylko systematyczność da dziecku możliwość szybkiej i bezproblemowej adaptacji. Chodzenie „w kratkę” pogarsza tylko sytuację w przypadku dzieci, które gorzej znoszą znalezienie się w nowej sytuacji, czy rozłąkę z rodzicami.

Pamiętaj, że nawet jeśli znajdziesz idealne przedszkole i dobrze przygotujesz dziecko, i tak Twój maluch ma prawo wyrażać sprzeciw i niezadowolenie - w końcu w jego życiu zaszła radykalna zmiana i potrzeba czasu, aby ją zaakceptował. Tak więc - rodzicu wyluzuj. Daj szansę swojemu dziecku zrobić krok naprzód. Zapisując go do przedszkola dajesz mu możliwość dalszego rozwoju. Natomiast już wcześniej zacznij przygotowania dziecka ,jak również siebie do rozpoczęcia przedszkolnej przygody.

 

Żródło: www.akademiapomyslow.blogspot.com, www.dziecirosna.pl

Słodki kolega, słodka koleżanka - czyli diabetyk w grupie rówieśniczej

Słodki kolega, słodka koleżanka - czyli diabetyk w grupie rówieśniczej

W Polsce jest prawie 20 tysięcy dzieci i młodzieży z cukrzycą typu 1[1]. Liczba ta niestety stale rośnie i możemy przyjąć, że nasze dziecko, prędzej czy później, będzie miało kontakt z rówieśnikiem chorym na cukrzycę – w przedszkolu, szkole, na podwórku. Być może kiedyś zaprosi go na przyjęcie urodzinowe czy wspólną zabawę w naszym domu.

Ciekawość świata jest jedną z najpiękniejszych cech naszych dzieci. W przypadku zetknięcia z dzieckiem chorującym na cukrzycę nieuniknione będą odpowiedzi na pewne pytania. Jak w innych dziedzinach, tak w tym przypadku, ważne, byśmy zaspokoili tę ciekawość informacjami prawdziwymi. Warto również wiedzieć, jak samemu zachować się wobec małego cukrzyka, wreszcie – czy jest czego się obawiać, na co powinniśmy uważać? 

Przede wszystkim nie ma się czego bać, cukrzyca nie jest zaraźliwa, diabetycy nie gryzą i najczęściej sami – nawet dzieci – są świadomi swojej choroby i wynikających z niej obowiązków i ograniczeń. Ten artykuł ma na celu przełamanie najczęstszych stereotypów związanych z cukrzycą i przekazanie podstawowych informacji o cukrzycy typu 1 – by samemu lepiej zrozumieć tę chorobę i w konsekwencji ułatwić naszemu dziecku „oswojenie się” z małym diabetykiem.

 „Moja babcia też ma cukrzycę”

To legendarne zdanie słyszane przez małych diabetyków zawsze, gdy mówią o swojej chorobie – jednocześnie dość mocno irytujące i w pewnym stopniu stygmatyzujące dziecko (a już na pewno nastolatka), że ma „starczą” chorobę.

  • Prawda jest taka, że cukrzyca babci to cukrzyca typu II – pokrewna do typu I, ale zupełnie inna jednostka chorobowa, inaczej leczona i mająca przede wszystkim inne podłoże. Cukrzyca babci polega na niedoborze insuliny we krwi lub odporności na nią. Innymi słowy, w cukrzycy typu II (cukrzycy wieku dorosłego) organizm produkuje insulinę, jednak jej transport do komórek jest upośledzony – co powoduje podwyższenie poziomu cukru we krwi.  Główną przyczyną cukrzycy typu II jest zła dieta i brak ruchu, a receptą – zdrowa dieta, ruch i tabletki (a czasami nawet tylko dieta i ruch).

  • Cukrzycy typu I (zwanej też młodzieńczą) nie wywołuje nieprawidłowa dieta. Jest to choroba autoimmunologiczna, w której organizm sam całkowicie niszczy komórki trzustki odpowiedzialne za produkcję insuliny – chory potrzebuje zatem do życia insuliny podawanej z zewnątrz. Niestety, medycyna jeszcze do końca nie odkryła, co daje początek cukrzycy młodzieńczej – w obecnym stanie wiedzy można powiedzieć, że może przydarzyć się każdemu, np. w związku z jakimś ciężkim zapaleniem wirusowym. Ponad wszelką wątpliwość natomiast, mały diabetyk to nie jest dziecko, które jadło za dużo słodyczy – i w tym sensie nie ma nic wspólnego z chorą babcią.

„Mały kosmita i jego sprzęt”

Codzienne radzenie sobie z cukrzycą wiąże się z dość częstym kontrolowaniem poziomu cukru we krwi przy pomocy glukometru, a także podawaniem insuliny – przy pomocy specjalnego  wstrzykiwacza (pena) lub przy pomocy pompy. W związku z tym mały diabetyk ma przy sobie całkiem pokaźną kolekcję ciekawych urządzeń, a dodatkowo z jego ciała może wystawać dren doprowadzający insulinę z pompy.

Co jeśli nasze dziecko je zobaczy i spyta, co jego kolega nosi przy pasku, albo co robi sobie w paluszek? Zgodnie z prawdą opowiedzmy, że kolega przy pomocy tych urządzeń przyjmuje lekarstwo, dzięki któremu jest zdrowy i może się bawić i dobrze czuć.

Zarówno urządzenia do kontrolowania cukru, jak i czynności przy nich wykonywane są dla diabetyka naturalne, nie ma potrzeby wykonywania ich w odosobnieniu, nie przeszkadzają także w normalnej aktywności.  Bardzo ważne jednak, by zwrócić naszemu dziecku uwagę, że są to rzeczy osobiste, nie do zabawy i że mogą ich dotykać tylko ich kolega i jego opiekunowie.

Na koniec informacji sprzętowych – jeśli sami czegoś nie wiemy, nie wstydźmy się spytać. Mały diabetyk i jego rodzice to specjaliści w dziedzinie choroby, z którą na co dzień żyją – z pewnością się nie obrażą, jeśli będą mogli poszerzyć czyjąś świadomość na jej temat.

„Cukrzycy mdleją”

To kolejne, nieprzyjemne, skojarzenie z cukrzycą. Faktem jest, że drastycznie niski poziom cukru (niedocukrzenie, hipoglikemia) prowadzi do utraty przytomności (mózg „wyłącza się” w związku z brakiem cukru, który go napędza) i zawsze dobrze wiedzieć, jak się wtedy zachować.

Faktem jest jednak także, że można żyć z cukrzycą latami i nigdy nie być nawet bliskim omdlenia. Dobrze prowadzona cukrzyca, gdzie dziecko lub jego opiekun kontroluje regularnie poziom cukru i na niego reaguje, nie grozi takimi sensacjami. Co więcej, spadający cukier zwykle dość wyraźnie informuje o sobie świat zewnętrzny – objawami są pocenie się, dreszcze, rozdrażnienie, „niegrzeczność” czy słony smak w ustach. Dziecko z cukrzycą musi w takim przypadku jak najszybciej spożyć dobrze wchłanialny cukier (w postaci glukozy w saszetkach, specjalnych pastylek lub po prostu białego cukru rozpuszczonego w wodzie, coli, cukierka lub gumy rozpuszczalnej) – i to wystarczy, by oddalić widmo omdlenia.

Kwadrans po podaniu cukru konieczna jest także kontrola poziomu cukru i obserwacja „podejrzanego”, ale najważniejsze to zapamiętać i zwrócić uwagę dziecku, że jeśli jego kolega z cukrzycą słabo się poczuje, będzie musiał szybko wypić lub zjeść coś słodkiego, a wszystko wróci do normy.

Jedną z przyczyn niedocukrzenia może być podanie zbyt dużej ilości insuliny – dlatego tak ważne jest, by robiły to tylko osoby wyszkolone i uprawnione przez opiekunów. O ile cukier może podać każdy, o tyle ilość insuliny do podania jest już sprawą wyłącznie opiekunów znających zapotrzebowanie organizmu na nią.

Omdlenia zdecydowanie częściej zdarzają się dorosłym, którym zdarzy się zaniedbać chorobę i jeśli kiedykolwiek spotkamy się z przypadkiem omdlenia przez diabetyka, to najpewniej będzie to właśnie dorosły. Na wszelki wypadek pamiętajmy – każdy diabetyk dla własnego bezpieczeństwa powinien mieć przy sobie tzw. zastrzyk ratunkowy – GlukaGen – wstępnie przygotowany lek zamknięty w pomarańczowym etui. W przypadku zetknięcia się z nieprzytomnym diabetykiem należy go odnaleźć i podać domięśniowo. To nic trudnego, a ratuje życie.

„Dziecko z cukrzycą nie może jeść słodyczy”

Słodycze to nic dobrego – dokładnie w takim samym stopniu dla diabetyka, jak i dla całkiem zdrowego dziecka. Oczywiście, od czasu do czasu, pozwalamy naszym pociechom na małą niezdrową przyjemność – i tu jedyną różnicą między diabetykiem a dzieckiem zdrowym jest fakt, że ten pierwszy musi na ciastko czy batonik dostać wcześniej odpowiednią porcję insuliny. Jeśli zatem spodziewasz się na kinderbalu małego cukrzyka, naprawdę nie musisz zamawiać tortu z marchewki i selera. No, chyba że taki właśnie lubisz ;) Diabetycy nie muszą też spożywać specjalnych posiłków przy innych okazjach. Sytuacja jest o wiele prostsza, niż w przypadku dzieci z alergiami pokarmowymi, którym nawet niewielka ilość określonego pożywienia może poważnie zaszkodzić. W cukrzycy typu 1, jak i w przypadku każdego zdrowego człowieka, wskazana jest zdrowa, zbilansowana dieta i... ruch.

„Dziecko z cukrzycą nie powinno uprawiać sportu”

Mit! Ruch to zdrowie, a dzięki aktywności fizycznej cukrzyk może używać mniej insuliny, niż gdyby siedział całymi dniami na kanapie – komórki „rozruszane” chętniej wchłaniają cukier, przy udziale mniejszej ilości insuliny. Mały diabetyk może więc brać udział w rytmice, czy bawić się z twoją pociechą na placu zabaw. Jeśli będzie taka potrzeba, w trakcie zabawy może spożyć coś słodkiego, żeby zrekompensować cukier spalony podczas szaleństw.

Jak widać, dziecko z cukrzycą w otoczeniu naszego przedszkolaka to nie powód do obaw. Rozumiejąc, że z cukrzycą można naprawdę normalnie żyć, z łatwością odpowiemy naszemu dziecku na wszelkie pytania, jakie może zadać w związku z chorobą kolegi. Co więcej, mali diabetycy, w związku ze swoimi doświadczeniami, to zwykle osoby niezwykle empatyczne, wrażliwe, a zarazem odpowiedzialne. Taki przyjaciel dla naszego dziecka to prawdziwy skarb.



[1] http://koalicja-cukrzyca.pl/docs/blue_paper_raport_cukrzyca_to.pdf.pdf

W świecie czterolatka

W świecie czterolatka

„Powiedz mi, a zapomnę, Pokaż mi, a zapamiętam, Pozwól mi zrobić, a zrozumiem"

 Konfucjusz

  • W świecie czterolatka
    Okres rozwoju dziecka to jeden z najintensywniejszych etapów w rozwoju człowieka. Czy zastanawialiście się ile przemian zachodzi w tym małym organizmie? To zachwycające jak szybko nabywa nowe umiejętności, zdobywa wiedzę, doświadczenia, eksperymentuje i uczy się. Poniższy artykuł przedstawia sylwetkę dziecka czteroletniego, to opis małych – wielkich sukcesów dziecka w tym wieku oraz próba zasygnalizowania tego z czym ma prawo sobie jeszcze nie radzić…

  • Co cechuje naszego czterolatka?
    Czterolatek to żywe srebro, wszędzie go pełno, wszędzie zaznacza swoją obecność – i to niekoniecznie w miły dla otoczenia sposób. Zdarza mu się być „niegrzecznym", ponieważ buduje obraz siebie, a to, co mówią dorośli, budzi w nim protest i bunt. Jest też, niestety, bardziej niż trzylatek chwiejny emocjonalnie - to mała chimera, która w moment potrafi przejść z płaczu w śmiech i odwrotnie. Jest też dość nieprzewidywalny. Trudno za nim nadążyć. Dziecko chce wszystko robić samodzielnie i czuje wielką dumę ze swoich dokonań. Często sygnalizuje ja sam/ja sama. Drogi rodzicu pozwól swojemu małemu skarbowi samodzielne ubrać się, zapiąć zatrzask lub guzik, umyć zęby - nawet wtedy gdy nie będzie to zrobione perfekcyjnie. Nie podcinaj mu skrzydeł, wyręczając go, pamiętaj że wyręczając dziecko w czynnościach samoobsługowych uczymy je bezradności.

  • Co to jest głód ruchu i czy to powód do niepokoju?
    Ależ oczywiście, że nie!! Głód ruchu to charakterystyczny etap dla czterolatka,dziecko jest bardzo żywiołowe i aktywne. W tym okresie można zaobserwować wzrost sprawności motorycznej. Dziecko jest coraz sprawniejsze i szybsze. Potrafi szybko biegać, wspinać się na drabinki, chętnie jeździ na rowerze, hulajnodze. Potrafi przez chwilę stać na jednej nodze, przechodzić po ławeczce, wchodzić i schodzić ze schodów stawiając nogi na przemian. To doskonały czas na aby dziecko zaczęło brać udział w zajęciach dodatkowych takich jak basen, gra w piłkę, karate itp. Z pewnością w ten sposób spożytkuje nadmiar swojej energii.

  • Dlaczego moje dziecko tak szybko się nudzi?
    Dziecko 4-letnie szybko przechodzi od jednej aktywności do drugiej, od rysowania do konstruowania z klocków itd. Dziecko zaczyna preferować zabawę z rówieśnikami polegające na odgrywaniu ról, współdziałaniu, rywalizacji. Potrafi zapamiętać i przestrzegać zasady gry. Czterolatek często ma już swoje pasje, ulubione zabawy, bądź rodzaje aktywności.

  • Balansowanie nad przepaścią czyli to i owo o emocjach czterolatka
    Emocje czterolatka to bardzo bogaty wachlarz doświadczeń dla rodzica. Czterolatki bywają drażliwe, są też uparte. Buntują się, często również prowokują - sprawdzają granice. Lubią mieć swoje zdanie i chcą, by inni się temu podporządkowali. Fantastyczne i pożądane przez dziecko jest wszystko co zabronione. Czterolatek uwielbia także demonstracje, przechwałki, kłamstwa, stawianie się - a wszystko po to, by wzbudzić sobą zainteresowanie innych. Ale żeby nie wszystko było w ciemnych barwach należy tu dodać, że czterolatek coraz skuteczniej rozpoznaje i nazywa własne uczucia i ich przyczyny. W tym okresie pojawiają się pierwsze sympatie i przyjaźnie. Dzieci w tym wieku są zdolne do refleksji nad własnym zachowaniem i potrafią  je ocenić.

  • Nieograniczone możliwości czyli rozwój procesów poznawczych
    W miarę dojrzewania dziecko utrzymuje w umyśle coraz większą liczbę liter, słów, cyfr. Pamięć jest zdecydowanie bardziej pojemna w porównaniu z trzylatkiem dokładniejsza i dłuższa. Potrafi wiernie odtworzyć zdanie (4-6 wyrazów), kolejność 3-4 dźwięków, ułożenie 5 przedmiotów. Coraz wierniej zapamiętuje tekst wierszy i piosenek. Podobnie jak pamięć u czteroletniego dziecka jest dowolna, to znaczy przyciąga ją to co dziecko interesuje i zaciekawia, równie łatwo ją rozproszyć. Może się skoncentrować na 10 – 20 minut, ale gdy robi coś frapującego dla siebie potrafi być skupione o wiele dłużej. Czterolatek uczy się cały czas. Uczy się gdy manipuluje, konstruuje, ogląda książeczki, wartościowe programy, obserwuje otoczenie przyrodnicze i społeczne. Zdobywa nową wiedzę  przysłuchując się rozmowie dorosłych, rozmawiając z innymi dziećmi, zadając dziesiątki pytań, w czasie zabawy i w wielu jeszcze innych sytuacjach. Dziecko w tym wieku potrafi słuchać coraz dłuższych bajek, opowiadań, a także artykułów popularnonaukowych dostosowanych do jego wieku. Potrafi śledzić przebieg akcji i dostrzega związki przyczynowo – skutkowe i chronologiczne.

  • To już potrafię!
    Dziecko 4 letnie rysuje to co wie, tak jak wie i na ile pozwalają mu jego umiejętności. Im więcej i różnorodniejsze obiekty rysuje nasz maluch, tym szybciej osiąga wyższy poziom umiejętności. Co ważne wzmacnia się muskulatura dłoni i palców, a to w efekcie daje: pewniejszy chwyt kredki, właściwe napięcie mięśni dłoni a co za tym idzie – nacisk kredki na papier. Potrafi poprawnie trzymać nożyczki i samodzielnie wycinać po narysowane linii prostej. Chętnie modeluje z plasteliny, ciastoliny, masy solnej. Uwielbia malować, a malowidła czterolatka mają temat i przedstawiają bardzo konkretne obiekty. Czterolatek jest w stanie manipulować drobnymi elementami układanki, nawlekać koraliki na sznurek, oraz zapinać widoczne guziki.